środa, 31 lipca 2013
The end of July
Lipiec był dla mnie bardzo intensywnym miesiącem. Przez jego połowę przygotowywałam się do złowrogiej sesji ( Szkoło Główna Gospodarstwa Wiejskiego litości, sesja w lipcu? ). Dlatego z urlopu skorzystałam tylko w połowie, ale za to wykorzystałam jego resztki w stu procentach. Spotkałam się z przyjaciółmi, na co zazwyczaj brakuje mi czasu, zadbałam o kondycję fizyczną, zrobiłam sobie porządne domowe SPA :) Udało mi się wprowadzić planowane dotąd zmiany w sposobie odżywiania się. Wcześniej nie miałam na to czasu, a okazuje się, że nie potrzeba go wcale aż tak dużo :) Największą trudność miałam z regularnością posiłków i jedzeniem pierwszego śniadania. Jak dotąd nigdy nie jadałam śniadań i bardzo często moim pierwszym posiłkiem był obfity obiad, poprzedzony zjedzonymi w biegu przekąskami. Okazuje się, że śniadanie daje mega energię! Tak oczywiście, że o tym wiedziałam :) Tylko zawsze na to śniadanie brakowało mi czasu. Powinnam również dodać, że zajadam się nieustannie owocami sezonowymi : jagody, maliny, borówki, poziomki, porzeczki, arbuz <3 Tego lata jest ich zdecydowanie więcej w mojej kuchni! Ale nie tylko w kuchni, moja cera też lubi owoce sezonowe :) Jeśli próbowałyście kiedyś zrobić poziomkową maseczkę na twarz to na pewno wiecie o czym mówię. Pysznie działa na moją skórę :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dokladnie tego mi brakuje. czasu tylko dla siebie, zaprzyjaznienia sie ze wszystkimi kremami i zaplanowanymi w czasie sniadaniami (no ok... obligatoryjne sniadanie o 8:00 rano przy czytaniu maili w biurze i obiad o punkt 12:00 z reszta dziewczyn)
OdpowiedzUsuńpojde Twoim sladem i odpoczne ale w sierpniu ;)
Dokładnie Cię rozumiem :)Trzymam kciuki aby udało się spełnić wszystkie urlopowe założenia :)
OdpowiedzUsuń